Pot-em znaczone ślady do domu, a dalej, pot-em może Eliot, a może Mahony, a może wiersz siostry o pierwszej miłości. Pot- em ojciec zbyt stary na ludzkie pieszczoty, i dziadek zbyt martwy, by trzymać na kolanach. Jego dłubanie w cukiernicy i pędzel stary. Malarzem był.
Świat staje o pełnych godzinach, by od czasu do czasu pomodlić się nad zdechłą biedronką, ludzie są ważniejsi – rząd mało istotny, zgrzybiały. A moja siostra zaśpiewa: „moja dusza pragnie Ciebie Panie.”
Ile mogło być
Ile mogło być
Piaszczystej Miłości
Ile mogło być mnie
Serca
Tkliwości
Dobroci
Nadziei
Pośród węgielnych chodników Ile mogło być wdzięczności Za perłowe łzy
Za światło lampy naftowej
Za zgrzyt wspomnień
Po tafli zwierciadła
Ile być mogło dłoni
Wstęg błękitnych
Toastów wzniosłości
Do grobowych ust
Milczenia głośnego
Pośród świata zgiełku
Oby umarło bielmo
Moich oczu
Oby źrenice wypatrzyły Indianina Jego łowy
Oby usta chwaliły
Wyroki Twoje Panie
Łanie złociste
Ich delikatność Spłoszona
Stoczyła się po krawędzi Lasu
Ile mogło być naręczy Lukrowanych koszy
A w nich embrionu życia
Tyle pozostanie
Śpiew marmurowych
Topoli popiołów Zardzewiałych zamków Łańcuchów świątecznych
I Twoje usta
Perłowe kasztanowe
Włosy dłonie
Proste
Pozostanie też wieczna wstęga Ja nie umieram jeszcze
Ryję kroplami krwi
Litery słowa
Ocalam

Zastygłem w połowie drogi