Ślady. Zapałką wydrapuje wersy. Skwierczy życie, dogasają papierosy. Iskry w mrok polerują porcelany. Gzymsują ostatnie soki. Zakręcona butelka. Patrz prosto w oczy. Za eony blady świt. Noc mnie bardziej kręci. Kochasz mnie jeszcze? Szary gołąb jutro przyleci. Podróż. Zacznij od lampy. Później dwa kroki. Trzeci zbyt słaby. Nie doleci. Przesłanie takie-trwaj spawanie mostów póki życie nie uleci. Carpe diem, może jednak to zjem. Rym beznadziejny. Tykam wypada tykać kiedy zapchany komin. A Ty leć, czas czeka czas zwleka. Stalówka Parkera już sina. Poczekaj jeszcze coś napisze. Na koniec przytul, jestem pusta walizka…