Artyści umierają systematycznie, powoli. Spalają się szybkim krótkim życiem tworzenie takie kaloryczne intensywne. Kochają wściekle rozpamiętują piszą wiersze. Nikt ich nie rozumie poprańców bożych. A jednak ujmują logując się do serc naszych naginają prawdy zamykają oczy wdychają aromat nocy. Kiedy Ci się znudzą resetujesz ich obecność by w godzinie smutku zapytać o sens. Czasami tylko to po nich zostaje. Klucz sensów bezdomni rozgrzeszeni z hojności swoich dzieł. Wieczorem zacznij od Brela…wszystko…