Kiedyś kruszenie murów wychodziło nam lepiej. Pięści zaciskały się mocniej kark był silniejszy. Wzrok dostrzegał śmielsze wizje jak mocno chciało się żyć. Teraz kolana bardziej kruche wzrok bardziej podły. Pięści miotają przez tony powietrza nie sięgają już przeciwnika. Lepienie bałwanów z cegły. Liczenie milczenia. Życie zaprosiło nas do walki serwując czasami zbyt wysokie mury. A my miotamy się wściekle – może kiedyś damy radę…