Świecie nasz kiedy schodzisz na psy wszystkie budy skowyczą. Kiedy w metrze plujesz w twarz za kolor skóry. Moja jest mojszość Twoja gówna jest warta. Przekażmy sobie znak nietolerancji za demokrację łyk wódki. Nikt nam nie będzie pluł w twarz. Źrenic ryk martwy świat bez granic? Oj Lennon oj Lennon. Wyobraziłem sobie przez chwilę ziemię bez granic i Boga o jednym imieniu. Oj Lennon oj Lennon psia mać skąd utopistów tylu brać. No countries. Skąd polityków zdrowych normalnych. Psia mać! Wyobraź sobie świat w poświacie niebieskiej – pochłęneła wszystkie zgubne ideologie i izmy. Zniknęły języki i wszystkie schizmy. Wygasły stosy skruszały mury. Och John śpiewałeś dobrze co z tego dalej walimy się w ryja a na ulicach manify bez końca. Co to za kraj? Co to za świat? Samoloty jak błyskawice mordują z prędkością myśli. Na Marsie szukamy wody kiedy w Afryce susza w ustach dziecka. Za dużo krwi za dużo mordów za mało wojen zniszczenia by. Oj Lennon, nie wyobrazimy sobie tego bo wciąż za dużo śmiertelnych kul i ostrych zakrętów. Przeżerając planetę czekamy aż się skończy. Nikt później nie znajdzie tak prostej osi. Bogiem mamona cielec złoty. Poezją w sklepie nikt jeszcze nie płaci. Och John ludzi jakby nie było pazerne hieny plują miłości w twarz. Masz skręta wyobraźmy to sobie lepiej „Imagine there’s no heaven”. Zaprośmy Rejtana. Na nic to? Na nic to…rzeki nie płyną jeszcze krwią. Och John! Czy przyjdzie przebudzenie? A John-wyobraźmy więc sobie to…